Miałam zaplanowany tydzień. Kiedy robię pranie, kiedy się
pakuję, kiedy jadę zważyć walizkę ale jak to plany pozmieniało się. Ale i tak
jest nieźle. Jest piątek jestem już spakowana. Nie miałam problemu i
zapakowanie się do walizki. Zrobiłam bardzo dużą selekcję i pooddawałam dużo ubrań.
Koniec końców nie zostało ich dużo tylko to co lubię. Ale i tak były dodatkowe
kilogramy i kilka rzeczy musiałam odjąć. Teraz i tak jest o 2 kg za dużo ale
mam nadzieję że przejdę. Przy ważeniu na lotnisku walizka ważyło prawie 27 kg
teraz waży 25 chyba nie jest źle.
W niedzielę była moja impreza pożegnalna. Fajnie było
spotkać całą rodzinę w komplecie po raz ostatni. W poniedziałek pojechałam do Katowic i
zrobiłam ostanie zakupy między innymi kupiłam prezent mojej S. We wtorek
wszystko posegregowałam i włożyłam do walizki i tak walizka leżała na środku mojego
pokoju i czekała jak ją w końcu skończę pakować. W środę miał być Kraków z kuzynką ale
ze względu na pogodę zostałam w domu i pojechałam do babci. W czwartek widziałam
się z moją koleżanką Klaudią była kawka i ostatnie rozmowy face to face. Potem zostanie nam już tylko skype. Piątek
czyli dziś. W końcu się spakowałam i ogarnęłam pokój. No i jestem chora. Całą zimę
byłam zdrowa i na wyjazd muszę być chora.
Jakie plany na weekend. W sobotę kino a w niedziele obiad z
rodzicami i ostatnie pożegnanie z resztą rodziny. Dalej nie mogę uwierzyć że
już za 3 dni będę w Nowym Jork
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz