I nadszedł ten długo wyczekiwany przez mnie dzień, a
mianowicie moje rocznica przyjazdu do USA. Ciężko mi w to uwierzyć, bo mam
wrażenie, że dopiero co wsiadałam do samolotu do Nowego Jorku. Tym razem nie
będzie typowego podsumowania a będzie o rzeczach które się nauczyłam podczas
tego roku. Jak wyczytacie ten post to ja
opalam się na plaży w Meksyku.
1.
Nie ważne
jak jest źle za kilka dni będzie lepiej. Cały czas pamiętam emocje które
czułam w czasie i po przyjeździe do nowej rodziny. Wystarczyło kilka dni i
wszystko się zmieniło na lepsze.
2.
Warto
czerpać radość z małych rzeczy. Spotkanie z koleżanka której nie widziałeś
od dawna, czy kupno czegoś na co zbierało się bardzo długo.
3.
Spokój
Cię uratuje. Tak mała rzecz a może wiele zmienić. Spokój ratuje o porankach
kiedy młody ma gorszy dzień czy najstarszy ma w nosie czy jem śniadanie czy robię
coś innego on musi wyjść do szkoły mimo ze ja mam jeszcze kilka minut do
wyjścia.
4.
Podróżowanie. Zawsze lubiłam odkrywać nowe miejsce, ale
tutaj w USA jest to jeszcze lepsze. Mogę pojechać gdzie tylko chce. Myślę
Meksyk czemu nie, a może Peru też można pojechać.
5.
Bycie
samodzielną/dorosłą/odpowiedzialną. Jesteśmy zdania tylko na siebie, nikt z
rodziny nam nie pomoże. Spóźnisz się gdzieś, będzie to prawdopodobnie twoja
wina, nie zrobiłaś prania to tez twoja wina. Uczysz się dostrzegać małe
rzeczy które robiła twoja mama dla ciebie w domu, a teraz ty musisz zrobić wszystko
samemu.
6.
Nauka
oszczędzania. Ja dzięki pobycie w USA wiec, że jeżeli chce coś mieć to
musze na to spokojnie poczekać aby to mieć. Dlaczego bo trzeba na to
zaoszczędzić. Jeżeli cos jest na mojej liście to prawdopodobnie to sobie kupię. Bo muszę na to zaoszczędzić
7.
Noszę
takie ubrania jakie tylko chce, bo ludzie w Stanach nas nie oceniają.
Amerykańskie dzieci potrafią iść do szkoły czy sklepu w kapciach i spodniach od
piżamy. Nikt ich nie ocenia po wyglądzie. Ja przez długi czas chodziłam tylko
na czarno, dalej się tak ubieram, ale jednak pozwalam sobie na
trochę szaleństwa czytaj neutralne kolory.
8.
Nie muszę
nosić makijażu, aby czuć się dobrze. Miałam taki moment, że nie wyobrażałam
sobie wyjść gdziekolwiek bez makijażu. Nigdy nie miałam trądziku czy innych
tego typu rzeczy. Jednak je nie czułam się komfortowo bez niego i musiałam się
malować. A teraz nie mam żadnego problemy aby go nie mieć. Nie mam ochoty na
make up no make up to tego nie robię. Teraz nie mam z tym żadnego problemu.
9.
Nowy
Jorku nigdy mi się nie znudzi. Zawsze znajdę miejsce którego jeszcze nie
widziałam.
10. Poczułam jak to jest żyć w USA i obchodzić
każde święto. Takie są uroki tego programu, że możemy doświadczyć wielu
aspektów amerykańskiego życia.
11. Chodzenie na siłownie to nie obowiązek a
przyjemność. Czasami musze się
zmusić aby na nią iść, ale potem poczuje satysfakcje, że na nią poszłam.
12. Bycie szczęśliwą. Wiem co mi sprawia
radość i co chcę robić w życiu. A to jest wg mnie najważniejsze.