Te wakacje postanowiłam spędzić w Meksyku odwiedzając dzięki
temu nowy kraj. Byłam w Meksyku na przełomie pierwszego i drugiego roku, dla
zainteresowanych nie miałam żadnych problemów na granicy. Miałam ze sobą dwa podpisane
DS 2019 (dokument pozwalający au pair podróżować za granice). Były to niezwykle
intensywne 7 dni, gdzie każdego dnia byliśmy zajęte od rana do wieczora, ale
jestem niesamowita wdzięczna, że udało mi się tam pojechać. Teraz gdy patrzę na zdjęcia to ciężko mi uwierzyć,
że tam byłam.
Swoje wakacje zaczęłam w Mexico City. Mieście które nie jest typowo turystyczne,
jednak jeżeli chcemy zobaczyć prawdziwy Meksyk, a nie tylko Zona Hotelaria w
Cancun to warto się do Mexico City.
Zaraz po wylądowaniu musiałam się udać na kontrolę
paszportową i czekając w tej długiej kolejce spotkałam Kasię. Dzięki niej
godzinne czekanie nie było takie źle. Przed wyjściem na hale przylotów trzeba
wcisnąć taki guziczek, który losowo wybiera osobę której sprawdza się walizkę.
Ja byłam tą wybraną osobą, ale przynajmniej się pośmiałam z celnikami.
Najgorsze było to, ze prawie nie zamknęłam walizki przez ich grzebanie. Uff
było ciężko ją zamknąć.
Z lotniska wzięłam taksówkę z Kasią i Pauliną i jeździłyśmy nią
prawie 2 godziny, ponieważ taksówkarz nie wiedział gdzie na zawieść. Okazało się
ze byliśmy po złe stronie rynku masz hostel był po lewej a my byliśmy po
prawej. Prawa dzielnica nie była najlepsza. Dużo ludzi, jeszcze więcej sklepów,
miałam bardzo mieszane uczucia jeżdżąc
po niej. w końcu jednak dojechaliśmy i okazało się ze jestem w samym
centrum rynku. Dwie noce w tym hostelu kosztowały nas tylko 23$. W sobotę nic
nie zwiedzaliśmy ponieważ jedna z dziewczyn która była z nami przyjeżdżała
dopiero o północy. My tylko wymieniłyśmy pieniądze oraz pochodziliśmy po okolicy.
Spać poszliśmy bardzo wcześnie bo każda z nas mało tego dnia spala.
W niedziele zjadłyśmy śniadanie w hostelu i poszliśmy zwiedzać
Mexico City bez żadnego konkretnego plany zwiedzania ponieważ nie miałyśmy Internetu
w telefonie. Mi się bardzo podało takie chodzenie po mieście, jednak w końcu kupiliśmy
mapę, żeby mieć jakieś pojęcie gdzie jesteśmy. Architektura w Mexico City jest przepiękna
i jedyna w swoim rodzaju. Trzeba jednak uważać
bo jest niebezpiecznie i nie wychodzić nigdzie po zmroku. Nie wiem co dokładnie
zobaczyliśmy ale przeszliśmy większa cześć miasta. W końcu wróciliśmy do
hostelu i poszliśmy na dach naszego hostelu. Okazało się ze jest tam bar dla
gości z niesamowitym widokiem na katedrę. Były pamiątkowe zdjęcia oraz piwo na
dachu. Dla mnie to miejsce było takim zagonieniem Mexico City mimo ze dopiero
tam przyjechałam.
W poniedziałek miałyśmy jeszcze czas na zwiedzanie ponieważ
nasz lot do Cancun, był dopiero o 18.40. Postanowiliśmy pojechać do Xocolominco.
Jest to taka rzeka i pływa się na niej na takich dużych drewnianych kolorowych łódkach.
Z ofercie naszego rejsu miałyśmy zobaczyć słynne ogrodu, ale okazały się one
wystawa kwiatków doniczkowych. Było to bardzo miała 90 minutowa przejażdżka po
wodzie. Postanowiliśmy wrócić do centrum na lunch oraz na szybie zakupy. Nie mogłyśmy
jednak znaleźć sklepów z pamiątkami wiec nic nie przywiozłam z Mexico City. Udało
nam się pójść do Stradivariusa, Pull&Bear. I w Canucn kupiłam sobie plecak
z jednego z tych sklepów. Tak nie ma w USA tych marek za czym bardzo ubolewam.
Z informacji praktycznych:
·
Na lotnisko warto chodzi do korporacjach z
taksówkami i pytać się o ceny ja byłam w 4 i w każdej inna cena.
·
W Mexico City ciężko było spotkać osobę mówiąca
po angielsku, a my hiszpańskiego nie znaliśmy.
·
Jedzenie meksykańskie jest na każdym rogu, i do tego jest tanie. Ja jednak bałam się
czegoś tam spróbować.
·
Taksówki z korporacji były na każdym kroku.
- takie różowe.
·
Kurs dolara do peso był bardzo dobry. Dzięki temu ze wymieniliśmy dolary w Mexico
City na hotel w Canunc udało nam się zaoszczędzić bo w Canunc był już nieco gorszy
kurs.
·
Nie polecam linii lotniczych Volaris, najpierw
mi odwołali lot Guadalajara – Nowy Jork który potem przenieśli na 10.30 a miał
być o 12.30. Więc zamiast czekać 4 godziny czekałam 6. Jak przyjechałam lot był
opóźniony o prawie 2 godziny. Do Cancun leciałyśmy tymi samymi liniami i ten
lot wg został odwołany w czwartek a w poniedziałek miałyśmy nim lecieć. Koniec
końców po zadzwonieniu na infolinie zmienili nam lot na 18.40. Obsługa na obu
lotach nie znała angielskiego i była nieuprzejma. Wszystko było płatne poza
woda, ale jej też jakoś specjalnie nie chcieli dawać.
·
Samochody jeżdżą jak chcą, nie ma pasów na
jezdni, auta wbijają się przez siebie na milimetry a o dziwo nie ma wypadków.
·
Ludzie sprzedają jedzenie czy inne gadżety na
ulicy przy światłach. Zrobią wszystko żeby tylko zarobić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz